Aktualności

W 2017 roku trzyosobowa firma zajmująca się produkcją i zarządzaniem z siedzibą w Austin, Exurbia Films, przejęła zarządzanie prawami do kultowego klasyka horroru z 1974 roku Teksańska masakra piłą mechaniczną.

„Moim zadaniem było wprowadzenie nas do Chainsaw 2.0” – mówi Pat Cassidy, producent i agent w firmie Exurbia.„Pierwotni ludzie wykonali świetną robotę, zarządzając prawami, ale nie należą do pokolenia Internetu.Nie mieli Facebooka.”

Exurbia chciała rozwijać franczyzę i w 2018 roku podpisała kontrakty na serial telewizyjny i kilka filmów opartych na oryginalnym filmie, nad którymi pracuje Legendary Pictures.Pracuje także nad powieściami graficznymi „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, sosem barbecue i produktami empirycznymi, takimi jak pokoje ucieczki i nawiedzone domy.

Inne zadanie Exurbii okazało się znacznie trudniejsze: zarządzanie znakami towarowymi Chainsaw i prawami autorskimi, w tym tytułem filmu, zdjęciami i prawami do jego kultowego złoczyńcy, Leatherface'a.

Weteran branży David Imhoff, który od lat 90. pośredniczył w umowach licencyjnych na piłę łańcuchową w imieniu scenarzysty filmu Kima Henkla i innych osób, powiedział Cassidy’emu i innemu agentowi Exurbii, Danielowi Sahadowi, aby byli przygotowani na zalew podróbek.„To znak, że jesteś popularny” – mówi Imhoff w wywiadzie.

Imhoff wskazał Exurbię gigantom handlu elektronicznego, takim jak Etsy, eBay i Amazon, gdzie niezależni sprzedawcy sprzedawali nieautoryzowane produkty z piłami łańcuchowymi.Marki muszą egzekwować swoje znaki towarowe, dlatego Sahad większość swojego czasu poświęcił zadaniu, które większe agencje zwykle delegują zespołom prawnym: znajdowaniu i zgłaszaniu podróbek.Exurbia złożyła ponad 50 zawiadomień w serwisie eBay, ponad 75 w serwisie Amazon i ponad 500 w serwisie Etsy, prosząc witryny o usunięcie przedmiotów naruszających znaki towarowe Chainsaw.Witryny usunęły elementy naruszające prawa w ciągu mniej więcej tygodnia;jeśli jednak pojawił się inny fałszywy projekt, Exurbia musiała go znaleźć, udokumentować i złożyć kolejne zawiadomienie.

Imhoff zaalarmował także Cassidy'ego i Sahada o mniej znanej nazwie: australijskiej firmie Redbubble, dla której od 2013 r. w imieniu Chainsaw sporadycznie składał zawiadomienia o naruszeniu prawa. Z biegiem czasu problem się pogłębiał: Sahad wysłał 649 wezwań do usunięcia treści do Redbubble i jej spółki zależnej Teepublic w 2019 r. Strony usunęły elementy, ale pojawiły się nowe.

Następnie, w sierpniu, gdy zbliżało się Halloween – okres świąt Bożego Narodzenia w sklepach z horrorami – przyjaciele napisali do Cassidy’ego SMS-a, informując go, że widzieli falę nowych projektów pił łańcuchowych w sprzedaży online, sprzedawanych głównie za pośrednictwem reklam na Facebooku i Instagramie.

Jedna z reklam zaprowadziła Cassidy'ego na stronę internetową o nazwie Dzeetee.com, która doprowadziła go do firmy, o której nigdy nie słyszał, TeeChip.Odszukał więcej reklam prowadzących do innych witryn sprzedających nielicencjonowane piły łańcuchowe, również powiązanych z TeeChip.Cassidy twierdzi, że w ciągu kilku tygodni odkrył kilka podobnych firm, z których każda obsługiwała dziesiątki, setki, a czasem tysiące sklepów.Posty i reklamy z grup na Facebooku powiązane z tymi firmami stanowiły marketing podróbki gadżetów związanych z piłami łańcuchowymi.

Cassidy był oszołomiony.„Był znacznie większy, niż sądziliśmy” – mówi.„To nie było tylko 10 miejsc.Było ich tysiąc.”(Cassidy i autor są przyjaciółmi od 20 lat.)

Firmy takie jak TeeChip są znane jako sklepy z nadrukiem na żądanie.Umożliwiają użytkownikom przesyłanie i promowanie projektów;kiedy klient składa zamówienie – powiedzmy na koszulkę – firma organizuje druk, często wykonywany we własnym zakresie, a przedmiot jest wysyłany do klienta.Technologia ta daje każdemu, kto ma pomysł i połączenie internetowe, możliwość zarabiania na swojej kreatywności i uruchomienia globalnej linii merchandisingowej bez kosztów ogólnych, zapasów i ryzyka.

Oto sedno: właściciele praw autorskich i znaków towarowych twierdzą, że umożliwiając każdemu przesyłanie dowolnego projektu, firmy zajmujące się drukiem na żądanie zbyt łatwo naruszają ich prawa własności intelektualnej.Twierdzą, że sklepy oferujące usługi drukowania na żądanie wyprowadzają dziesiątki, a może nawet setki milionów dolarów rocznie w wyniku nieautoryzowanej sprzedaży, co sprawia, że ​​kontrolowanie sposobu wykorzystania ich własności i tego, kto czerpie z niej zyski, jest prawie niemożliwe.

Gwałtowny rozwój technologii druku na żądanie po cichu rzuca wyzwanie istniejącym od kilkudziesięciu lat przepisom regulującym korzystanie z własności intelektualnej w Internecie.Ustawa z 1998 r. zwana ustawą Digital Millennium Copyright Act (DMCA) chroni platformy internetowe przed odpowiedzialnością za naruszenie praw autorskich jedynie w związku z udostępnianiem treści cyfrowych przesłanych przez użytkowników.Oznacza to, że posiadacze praw zazwyczaj muszą żądać od platform usunięcia każdego elementu, który ich zdaniem narusza ich własność intelektualną.Co więcej, firmy zajmujące się drukiem na żądanie często przekształcają – lub pomagają w przekształcaniu – pliki cyfrowe w produkty fizyczne, takie jak T-shirty i kubki do kawy.Niektórzy eksperci twierdzą, że umieszcza ich to w legalnej szarej strefie.Ustawa DMCA nie ma zastosowania do znaków towarowych, które obejmują nazwy, znaki słowne i inne zastrzeżone symbole, takie jak swoosh Nike.

Zrzut ekranu wykonany przez Exurbia Films przedstawiający sprzedawaną koszulkę, która rzekomo naruszała jej znaki towarowe dotyczące filmu Teksańska masakra piłą mechaniczną.

CafePress, uruchomiona w 1999 r., była jedną z pierwszych firm zajmujących się drukiem na żądanie;model biznesowy rozpowszechnił się w połowie XXI wieku wraz z rozwojem druku cyfrowego.Wcześniej producenci drukowali ten sam wzór metodą sitodruku na przedmiotach takich jak T-shirty, co było podejściem wymagającym dużych nakładów finansowych i zwykle wymagającym zamówień masowych, aby zapewnić zysk.W przypadku druku cyfrowego atrament jest natryskiwany na sam materiał, dzięki czemu na jednej maszynie można wydrukować kilka różnych projektów dziennie, co sprawia, że ​​nawet jednorazowa produkcja jest opłacalna.

Branża szybko wywołała szum.Zazzle, platforma druku na żądanie, uruchomiła swoją stronę internetową w 2005 roku;trzy lata później został uznany przez TechCrunch za najlepszy model biznesowy roku.Redbubble pojawił się w 2006 roku, a po nim pojawiły się inne, takie jak TeeChip, TeePublic i SunFrog.Obecnie witryny te stanowią filary wielomiliardowego światowego przemysłu, którego linie produktów rozciągają się od T-shirtów i bluz z kapturem po bieliznę, plakaty, kubki, artykuły gospodarstwa domowego, plecaki, gadżety, opaski na nadgarstki, a nawet biżuterię.

Wiele firm zajmujących się drukiem na żądanie to w pełni zintegrowane platformy e-commerce, umożliwiające projektantom zarządzanie łatwymi w obsłudze sklepami internetowymi – podobnymi do stron użytkowników na Etsy lub Amazon.Niektóre platformy, takie jak GearLaunch, umożliwiają projektantom obsługę stron pod unikalnymi nazwami domen i integrację z popularnymi usługami e-commerce, takimi jak Shopify, zapewniając jednocześnie narzędzia marketingowe i inwentaryzacyjne, produkcję, dostawę i obsługę klienta.

Podobnie jak wiele start-upów, firmy zajmujące się drukiem na żądanie mają tendencję do ozdabiania się kliszami techno-marketingowymi.SunFrog to „społeczność” artystów i klientów, w której odwiedzający mogą kupować „kreatywne i niestandardowe projekty, tak wyjątkowe jak Ty”.Redbubble opisuje siebie jako „globalny rynek z unikalnymi, oryginalnymi dziełami sztuki oferowanymi do sprzedaży przez niesamowitych, niezależnych artystów w formie produktów wysokiej jakości”.

Jednak żargon marketingowy odwraca uwagę od tego, co według niektórych posiadaczy praw i prawników zajmujących się własnością intelektualną stanowi kamień węgielny modelu biznesowego: sprzedaż podróbek.Witryny umożliwiają użytkownikom przesyłanie dowolnych projektów;w większych witrynach liczba przesyłanych plików może wynosić dziesiątki tysięcy dziennie.Witryny nie mają obowiązku sprawdzania projektu, chyba że ktoś uzna, że ​​słowa lub obraz naruszają prawa autorskie lub znaki towarowe.Każde takie roszczenie zazwyczaj wiąże się ze złożeniem osobnego zawiadomienia.Krytycy twierdzą, że sprzyja to naruszaniu praw, zarówno świadomym, jak i nieświadomym.

„Branża rozrosła się tak gwałtownie, że w rezultacie doszło do eksplozji naruszeń” – mówi Imhoff, agent licencyjny.Mówi, że jeszcze w 2010 roku „druk na żądanie miał tak mały udział w rynku, że nie stanowiło to większego problemu.Ale rośnie tak szybko, że wymknęło się spod kontroli.

Imhoff twierdzi, że podczas wyszukiwania w Internecie takich artykułów jak „T-shirt z masakrą piłą mechaniczną” często wyświetlane są projekty naruszające prawa autorskie i znaki towarowe Exurbia.To zmieniło egzekwowanie praw w „niekończącą się grę w walenie kreta” dla posiadaczy praw, agentów i firm produkujących produkty konsumenckie, mówi.

„Kiedyś trzeba było znaleźć naruszenie w jednej z sieci sklepów w lokalnym centrum handlowym, następnie skontaktować się z ich krajowym nabywcą i to wszystko” – mówi Imhoff.„Obecnie miliony niezależnych sprzedawców detalicznych codziennie projektują towary”.

W grę wchodzą duże pieniądze.Redbubble, który zadebiutował na australijskiej giełdzie w 2016 roku, powiedział inwestorom w lipcu 2019 roku, że w ciągu ubiegłych 12 miesięcy umożliwił transakcje na łączną kwotę ponad 328 mln dolarów.Firma szacuje, że w tym roku globalny internetowy rynek odzieży i artykułów gospodarstwa domowego wyniesie 280 miliardów dolarów.Z pozwu sądowego wynika, że ​​w szczytowym okresie 2017 r. SunFrog wygenerował przychody w wysokości 150 mln dolarów.Zazzle powiedział CNBC, że prognozuje przychody w wysokości 250 milionów dolarów w 2015 roku.

Oczywiście nie wszystkie te sprzedaże odzwierciedlają naruszenie.Jednak Scott Burroughs, prawnik ds. sztuki z Los Angeles, który reprezentował kilku niezależnych projektantów w procesach przeciwko firmom zajmującym się drukiem na żądanie, uważa, że ​​znaczna część treści, jeśli nie większość, wydaje się naruszać prawo.Mark Lemley, dyrektor programu prawa, nauki i technologii na Uniwersytecie Stanforda, twierdzi, że ocena Burroughsa może być dokładna, ale takie szacunki komplikują „nadgorliwe roszczenia posiadaczy praw, zwłaszcza dotyczące znaku towarowego”.

W rezultacie wzrost popularności druku na żądanie spowodował także falę pozwów ze strony właścicieli praw, od niezależnych grafików po międzynarodowe marki.

Koszty dla firm zajmujących się drukiem na żądanie mogą być wysokie.W 2017 roku dyrektorzy Harley-Davidson zauważyli na stronie internetowej SunFrog ponad 100 projektów opatrzonych znakami towarowymi producenta motocykli, takimi jak słynne logo Bar & Shield i Willie G. Skull.Zgodnie z federalnym pozwem we wschodnim dystrykcie Wisconsin firma Harley wysłała do firmy SunFrog ponad 70 skarg dotyczących „znacznie ponad 800” przedmiotów, które naruszały znaki towarowe Harley.W kwietniu 2018 r. sędzia przyznał firmie Harley-Davidson 19,2 mln dolarów – co stanowi największą dotychczas kwotę wypłaty firmy z tytułu naruszenia – i zabronił firmie SunFrog sprzedaży towarów opatrzonych znakami towarowymi Harley.Sędzia okręgowy w USA, JP Stadtmueller, zganił firmę SunFrog za to, że nie robi więcej, aby pilnować swojej witryny.„SunFrog powołuje się na niewiedzę, siedząc na szczycie góry zasobów, które można wykorzystać do opracowania skutecznej technologii, procedur przeglądu lub szkoleń, które pomogłyby w zwalczaniu naruszeń” – napisał.

Założyciel SunFrog, Josh Kent, twierdzi, że niewłaściwe przedmioty dla Harleya pochodziły od „około pół tuzina dzieci z Wietnamu”, które przesłały te projekty.„Nie dostali nawet zadrapania”.Kent nie odpowiedział na prośby o bardziej szczegółowy komentarz na temat decyzji Harleya.

Podobna sprawa wniesiona w 2016 r. ma przełomowy potencjał.W tym samym roku kalifornijski artysta wizualny Greg Young pozwał Zazzle do amerykańskiego sądu rejonowego, utrzymując, że użytkownicy Zazzle przesyłali i sprzedawali bez pozwolenia produkty zawierające jego dzieła chronione prawem autorskim, czemu Zazzle nie zaprzeczył.Sędzia stwierdził, że ustawa DMCA chroni Zazzle przed odpowiedzialnością za same przesłane treści, ale stwierdził, że Zazzle nadal może zostać pozwany o odszkodowanie ze względu na jego rolę w produkcji i sprzedaży przedmiotów.W przeciwieństwie do rynków internetowych, takich jak Amazon czy eBay, sędzia napisał: „Zazzle tworzy produkty”.

Zazzle złożyła apelację, ale w listopadzie sąd apelacyjny zgodził się, że Zazzle może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, a Young może otrzymać ponad 500 000 dolarów.Zazzle nie odpowiedziało na prośby o komentarz.

Orzeczenie to, jeśli się utrzyma, może wstrząsnąć branżą.Eric Goldman, profesor na Wydziale Prawa Uniwersytetu Santa Clara, napisał, że decyzja ta pozwoli właścicielom praw autorskich „traktować Zazzle jako [ich] osobisty bankomat”.W wywiadzie Goldman mówi, że jeśli sądy będą nadal orzekać w ten sposób, branża druku na żądanie będzie „skazana na zagładę”.… Możliwe, że nie przetrwa wyzwań prawnych.”

Jeśli chodzi o prawa autorskie, rola firm zajmujących się drukiem na żądanie w przekształcaniu plików cyfrowych w produkty fizyczne może mieć znaczenie z punktu widzenia prawa, mówi Lemley ze Stanford.Jeśli firmy będą bezpośrednio wytwarzać i sprzedawać produkty, twierdzi, mogą nie otrzymać ochrony wynikającej z ustawy DMCA, „niezależnie od wiedzy i niezależnie od uzasadnionych kroków, jakie podejmują w celu usunięcia materiałów naruszających prawa, gdy się o tym dowiedzą”.

Może się tak jednak nie zdarzyć, jeśli produkcją zajmuje się strona trzecia, co pozwala witrynom oferującym druk na żądanie twierdzić, że są jedynie platformami handlowymi, tak jak Amazon.W marcu 2019 roku amerykański sąd rejonowy w południowym dystrykcie Ohio uznał, że firma Redbubble nie ponosi odpowiedzialności za sprzedaż nielicencjonowanych towarów Uniwersytetu Stanowego Ohio.Sąd zgodził się, że produkty, w tym koszulki i naklejki, naruszają znaki towarowe stanu Ohio.Ustaliło, że Redbubble ułatwiał sprzedaż oraz zlecał drukowanie i wysyłkę partnerom, a produkty były dostarczane w opakowaniach marki Redbubble.Sąd stwierdził jednak, że firma Redbubble nie może zostać pozwana, ponieważ z technicznego punktu widzenia nie produkuje ona ani nawet nie sprzedaje produktów naruszających prawo.W oczach sędziego Redbubble jedynie ułatwiał sprzedaż między użytkownikami a klientami i nie pełnił roli „sprzedawcy”.Stan Ohio odmówił komentarza w sprawie orzeczenia;Wywody w sprawie apelacji zaplanowano na czwartek.

Corina Davis, dyrektor prawna Redbubble, odmawia komentarza konkretnie na temat sprawy ze stanu Ohio, ale w wywiadzie powtarza tok rozumowania sądu.„Nie ponosimy odpowiedzialności za naruszenie, kropka” – mówi.„Niczego nie sprzedajemy.Niczego nie produkujemy.”

W kolejnym e-mailu zawierającym 750 słów Davis stwierdziła, że ​​wie, że niektórzy użytkownicy Redbubble próbują wykorzystywać platformę do sprzedaży „skradzionej” własności intelektualnej.Polityka firmy, stwierdziła, „nie polega tylko na ochronie dużych posiadaczy praw, ale na ochronie wszystkich niezależnych artystów przed umożliwieniem komuś innemu zarabiania na ich skradzionych dziełach”.Redbubble twierdzi, że nie jest sprzedawcą, choć generalnie utrzymuje na swojej stronie około 80 procent przychodów ze sprzedaży.

Goldman w poście na blogu nazwał zwycięstwo Redbubble „zaskakującym”, ponieważ firma „znacząco wypaczyła” swoją działalność, aby obejść prawną definicję sprzedawcy.„Bez takich wypaczeń” – napisał, firmy zajmujące się drukiem na żądanie stanęłyby w obliczu „nieograniczonego zakresu regulacji i odpowiedzialności”.

Burroughs, prawnik reprezentujący artystów z Los Angeles, napisał w analizie orzeczenia, że ​​logika sądu „wskazywałaby, że każda firma internetowa, która chciała zaangażować się w bezmyślne naruszenie, mogła legalnie sprzedawać wszystkie podróbki, o których marzyła, pod warunkiem, że płaci stronom trzecim za wyprodukowanie i wysyłkę produktu.”

Inne firmy zajmujące się drukiem na żądanie stosują podobny model.Thatcher Spring, dyrektor generalny GearLaunch, powiedziała o Redbubble: „Mówią, że pośredniczą w preferencyjnych relacjach z łańcuchem dostaw, ale w rzeczywistości myślę, że zachęcają do nadużywania własności intelektualnej”.Ale Spring zgodził się później, że GearLaunch współpracuje również z producentami zewnętrznymi.„Och, zgadza się.Nie jesteśmy właścicielami zakładów produkcyjnych.”

Nawet jeśli decyzja stanu Ohio zostanie utrzymana, nadal może zaszkodzić branży.Jak zauważa Kent, założyciel SunFrog: „Jeśli drukarze ponoszą odpowiedzialność, kto chciałby drukować?”

Amazon stoi przed podobnym pozwem w związku z odpowiedzialnością za wadliwą smycz dla psa wyprodukowaną przez niezależnego sprzedawcę, która oślepiła klienta.Ta sprawa podważa podstawową zasadę, która uratowała Redbubble: czy platforma handlowa, nawet jeśli nie jest „sprzedawcą”, może zostać pociągnięta do odpowiedzialności za produkty fizyczne sprzedawane za pośrednictwem jej witryny?W lipcu złożony z trzech sędziów Trzeciego Okręgowego Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych orzekł, że sprawa może być kontynuowana;Amazon odwołał się do większego panelu sędziów, który rozpatrywał sprawę w zeszłym miesiącu.Te garnitury mogą zmienić kształt handlu elektronicznego, a co za tym idzie, praw własności w Internecie.

Biorąc pod uwagę liczbę użytkowników, liczbę przesyłanych plików i różnorodność własności intelektualnej, nawet firmy zajmujące się drukiem na żądanie przyznają, że pewna skala naruszeń jest nieunikniona.W e-mailu Davis, główny doradca prawny Redbubble, nazwał to „znaczącą kwestią branżową”.

Każda firma podejmuje kroki, aby kontrolować swoją platformę, zazwyczaj oferując portal, na którym posiadacze praw mogą składać powiadomienia o naruszeniach;doradzają również użytkownikom o niebezpieczeństwach związanych z publikowaniem projektów bez licencji.GearLaunch opublikował blog zatytułowany „Jak nie trafić do więzienia za naruszenie praw autorskich i mimo to zostać bogatym”.

GearLaunch i SunFrog twierdzą, że wspierają wykorzystanie oprogramowania do rozpoznawania obrazów w celu wyszukiwania projektów potencjalnie naruszających prawa autorskie.Kent twierdzi jednak, że SunFrog programuje swoje oprogramowanie tak, aby rozpoznawało tylko określone projekty, ponieważ jego zdaniem analizowanie milionów przesłanych plików jest zbyt kosztowne.Poza tym powiedział: „Technologia nie jest aż tak dobra”.Żadna firma nie ujawniła wielkości swojego zespołu ds. zgodności.

Davis z Redbubble twierdzi, że firma ogranicza codzienne przesyłanie treści przez użytkowników, „aby zapobiec przesyłaniu treści na dużą skalę”.Mówi, że zespół Redbubble ds. uczciwości Marketplace – który podczas rozmowy telefonicznej określiła jako „odchudzony” – jest częściowo odpowiedzialny za „ciągłe wykrywanie i usuwanie nielegalnych kont utworzonych przez boty”, które mogą automatycznie tworzyć konta i masowo przesyłać treści.Davis powiedział w e-mailu, że ten sam zespół zajmuje się również scrapingiem treści, atakami rejestracyjnymi i „nieuczciwymi zachowaniami”.

Davis twierdzi, że Redbubble woli nie używać standardowego oprogramowania do rozpoznawania obrazów, chociaż robi to jego spółka zależna Teepublic.„Myślę, że panuje błędne przekonanie”, że oprogramowanie dopasowujące obrazy to „magiczne rozwiązanie” – napisała w e-mailu, powołując się na ograniczenia technologiczne oraz liczbę obrazów i odmian „tworzonych co minutę”.(W prezentacji dla inwestorów Redbubble w 2018 r. szacuje się, że 280 000 użytkowników przesłało w tym roku 17,4 miliona różnych projektów). Ponieważ oprogramowanie nie jest w stanie rozwiązać problemu „w takim stopniu, w jakim tego potrzebujemy”, napisała, Redbubble testuje własny zestaw narzędzi, w tym program, który sprawdza nowo przesłane obrazy z całą bazą danych obrazów.Redbubble spodziewa się udostępnić te funkcje jeszcze w tym roku.

W e-mailu przedstawiciel eBay twierdzi, że firma korzysta z „wyrafinowanych narzędzi do wykrywania, egzekwowania prawa i silnych relacji z właścicielami marek”, aby monitorować swoją witrynę.Firma twierdzi, że w programie przeciwdziałania naruszeniom prawa dla zweryfikowanych właścicieli bierze udział 40 000 uczestników.Przedstawiciel Amazona wspomniał o inwestycjach o wartości ponad 400 milionów dolarów mających na celu zwalczanie oszustw, w tym podróbek, a także programy partnerstwa z markami mające na celu ograniczenie naruszeń.Biuro ds. komunikacji Etsy przekierowało pytania do najnowszego raportu firmy dotyczącego przejrzystości, w którym według firmy w 2018 r. wyłączono dostęp do ponad 400 000 ofert, co stanowi wzrost o 71% w porównaniu z rokiem poprzednim.TeeChip twierdzi, że zainwestował miliony dolarów w identyfikację naruszeń i poddaje każdy projekt „rygorystycznemu procesowi kontroli”, obejmującemu sprawdzanie tekstu i oprogramowanie do rozpoznawania obrazów wykorzystujące uczenie maszynowe.

W innym e-mailu Davis opisał inne wyzwania.Właściciele praw często proszą o usunięcie przedmiotów prawnie chronionych, na przykład parodii – mówi.Niektórzy wysuwają nieuzasadnione żądania: jeden z nich poprosił Redbubble o zablokowanie wyszukiwanego hasła „mężczyzna”.

„Nie tylko niemożliwe jest rozpoznanie każdego prawa autorskiego lub znaku towarowego, które istnieją i będą istnieć” – napisał Davis w e-mailu, ale „nie wszyscy posiadacze praw radzą sobie z ochroną swojej własności intelektualnej w ten sam sposób”.Niektórzy chcą zerowej tolerancji, powiedziała, ale inni uważają, że projekty, nawet jeśli naruszają prawa, generują większy popyt.„W niektórych przypadkach” – powiedział Davis – „posiadacze praw zwracają się do nas z żądaniem usunięcia treści, a następnie artysta składa roszczenie wzajemne, a właściciel praw wraca i mówi: „Właściwie to nie przeszkadza nam.Zostaw to.”

Wyzwania stwarzają to, co Goldman, profesor w Santa Clara, nazywa „niemożliwymi oczekiwaniami” dotyczącymi zgodności.„Można zlecić każdemu na świecie sprawdzenie tych projektów, a to i tak nie wystarczy” – mówi Goldman w wywiadzie.

Kent twierdzi, że złożoność i procesy sądowe odsunęły firmę SunFrog od druku na żądanie i skierowały ją do „bezpieczniejszej, bardziej przewidywalnej przestrzeni”.Firma określiła się kiedyś jako największy producent koszulek z nadrukiem w USA.Kent twierdzi, że obecnie SunFrog nawiązuje współpracę ze znanymi markami, takimi jak Shark Week na Discovery Channel.„Tydzień Rekinów nie będzie nikogo naruszał” – mówi.

Również Redbubble w swojej prezentacji dla akcjonariuszy w 2018 roku jako cel wymienił „partnerstwa w zakresie treści”.Dziś w jej programie partnerskim uczestniczy 59 marek, głównie z branży rozrywkowej.Najnowsze dodatki obejmują pozycje licencjonowane przez Universal Studios, w tym Szczęki, Powrót do przyszłości i Shaun of The Dead.

Posiadacze praw twierdzą, że ich ciężar – identyfikowanie produktów naruszających prawa autorskie i śledzenie ich źródła – jest równie wymagający.„W zasadzie jest to praca na pełny etat” – powiedział Burroughs, prawnik reprezentujący artystów.Imhoff, agent licencyjny firmy Texas Chainsaw, twierdzi, że zadanie to jest szczególnie trudne dla małych i średnich posiadaczy praw, takich jak Exurbia.

Egzekwowanie praw znaków towarowych jest szczególnie wymagające.Właściciele praw autorskich mogą egzekwować swoje prawa tak ściśle lub luźno, jak uznają to za stosowne, ale posiadacze praw muszą wykazać, że regularnie egzekwują swoje znaki towarowe.Jeżeli konsumenci nie kojarzą już znaku towarowego z marką, znak staje się rodzajowy.(Schody ruchome, nafta, kaseta wideo, trampolina i telefon z klapką utraciły w ten sposób swoje znaki towarowe.)

Znaki towarowe Exurbii obejmują prawa do ponad 20 znaków słownych i logo filmu Teksańska masakra piłą mechaniczną i jej złoczyńcy, Leatherface’a.Zeszłego lata praca związana z ochroną praw autorskich i znaków towarowych — wielokrotne wyszukiwanie, weryfikacja, dokumentowanie, śledzenie nieznanych firm, konsultowanie się z prawnikami i przesyłanie powiadomień operatorom stron internetowych — nadwyrężyła zasoby firmy do tego stopnia, że ​​Cassidy zatrudniła trzech pracowników kontraktowych, podnosząc łączną kwotę personelu do ośmiu.

Ale osiągnęły swój limit, gdy Cassidy odkryła, że ​​wiele nowych witryn sprzedających podróbki ma siedziby za granicą i nie da się ich wyśledzić.Naruszanie praw autorskich w Azji nie jest oczywiście niczym nowym, ale operatorzy z zagranicy również otworzyli sklepy na amerykańskich platformach druku na żądanie.Wiele stron i grup, które Exurbia odkryła w zeszłym roku, rozpowszechniając w mediach społecznościowych reklamy podróbek do druku na żądanie, przypisało operatorom z Azji.

Pierwsza strona na Facebooku, którą zbadała Cassidy, Hocus and Pocus and Chill, ma 36 000 polubień, a strona zapewniająca przejrzystość ma 30 operatorów zlokalizowanych w Wietnamie;grupa zaprzestała reklamowania jesienią ubiegłego roku.

Cassidy podejrzewał, że wielu z tych sprzedawców działało za granicą, ponieważ nie mógł powiązać ich z platformą nadrzędną ani centrum wysyłkowym.Na stronach prawnych i dotyczących prywatności znajdował się tekst zastępczy.Powiadomienia o usunięciu nie dotarły.Połączenia telefoniczne, e-maile i wyszukiwania dostawców Internetu trafiają w ślepe zaułki.Na niektórych stronach podano adresy w USA, ale pisma z żądaniem zaprzestania działalności wysłane listem poleconym wracały z informacją o zwrot do nadawcy, co sugerowało, że adresy te są fałszywe.

Więc Cassidy kupił za pomocą swojej karty debetowej kilka koszulek z piłą łańcuchową, myśląc, że wyciągnie adres z wyciągu bankowego.Przedmioty dotarły kilka tygodni później;z jego wyciągów bankowych wynikało, że większość firm ma siedzibę w Wietnamie.Inne stwierdzenia prowadziły do ​​ślepych zaułków.Opłaty naliczano przypadkowym firmom z adresami w USA – na przykład dostawcy chmielu piwnego ze Środkowego Zachodu.Cassidy zadzwonił do firm, ale nie miały one żadnych zapisów dotyczących transakcji i nie miały pojęcia, o czym mówi.Nadal na to nie wpadł.

W sierpniu wyczerpany Sahad skontaktował się z Redbubble, prosząc o informacje na temat umowy o partnerstwie z marką.4 listopada na prośbę Redbubble Exurbia przesłała e-mailem prezentację marki, informacje o znakach towarowych i prawach autorskich, identyfikator praw autorskich oraz list autoryzacyjny.Exurbia poprosiła także o raport dotyczący wszystkich wezwań do usunięcia materiałów naruszających prawa autorskie do pił łańcuchowych, które firma Redbubble otrzymała na przestrzeni lat.

W kolejnych telefonach i e-mailach przedstawiciele Redbubble proponowali umowę o podziale przychodów.Początkowa oferta, w dokumencie sprawdzonym przez WIRED, obejmowała 6 procent tantiem na rzecz Exurbii za grafiki fanów i 10 procent za oficjalne towary.(Imhoff twierdzi, że standard branżowy wynosi od 12 do 15 procent). Exurbia była niechętna.„Przez lata zarabiali na naszej własności intelektualnej i muszą to naprawić” – mówi Cassidy.„Ale nie zgłaszali się z wyciągniętym portfelem”.

„Można zlecić każdemu na świecie sprawdzenie tych projektów, a to i tak nie wystarczy”.

19 grudnia Exurbia przesłała do Redbubble 277 nowych zawiadomień, a cztery dni później 132 do swojej spółki zależnej TeePublic w sprawie T-shirtów, plakatów i innych produktów.Elementy zostały usunięte.8 stycznia Exurbia wysłała kolejny e-mail, sprawdzony przez WIRED, zwracając uwagę na nowe przypadki naruszeń, które Sahad udokumentował zrzutami ekranu, arkuszem kalkulacyjnym i wynikami wyszukiwania z tego dnia.Na przykład wyszukiwanie w serwisie Redbubble dało 252 wyniki dla „Texas Chainsaw Massacre” i 549 dla „Leatherface”.Wyszukiwanie TeePublic ujawniło setki innych przedmiotów.

18 lutego firma Redbubble przesłała firmie Exurbia raport dotyczący wszystkich otrzymanych zawiadomień o usunięciu piły łańcuchowej oraz całkowitą wartość sprzedaży elementów piły łańcuchowej, którą Sahad zidentyfikował w zawiadomieniach o usunięciu od marca 2019 r. Exurbia nie ujawniła liczby sprzedaży, ale Cassidy stwierdziła, że ​​tak zgodnie z jego własnymi szacunkami.

Po tym, jak WIRED zapytał Redbubble o rozmowy z Exurbią, wewnętrzny prawnik Redbubble powiedział Exurbii, że firma rozważa opcje ugody w związku ze sprzedażą naruszającą prawa.Obie strony twierdzą, że negocjacje są kontynuowane.Cassidy jest optymistą.„Przynajmniej wydaje się, że tylko oni się starają” – mówi.„Co doceniamy.”

Jak więc ten model może ewoluować bez skracania właścicieli praw własności intelektualnej lub wywracania do góry nogami branży, która ma tak wiele do zaoferowania?Czy potrzebujemy nowej ustawy DMCA i drugiej dotyczącej znaków towarowych?Czy coś się zmieni bez nowych przepisów?

Podpowiedzią może być branża muzyczna.Na długo przed Napsterem branża borykała się z podobnym kryzysem związanym z opłatami licencyjnymi: skoro tak dużo muzyki odtwarzanej jest w tak wielu miejscach, w jaki sposób artyści powinni otrzymać to, co się jej należy?Wkroczyły grupy licencyjne, takie jak ASCAP, zawierając szerokie umowy o podziale przychodów w zakresie opłat licencyjnych dla brokerów.Artyści płacą ASCAP jednorazową opłatę za przyłączenie się, a nadawcy, bary i kluby nocne płacą roczne stałe opłaty, które zwalniają ich z dokumentowania i raportowania każdego utworu.Agencje monitorują fale radiowe i kluby, dokonują obliczeń i dzielą pieniądze.Niedawno usługi takie jak iTunes i Spotify wyparły rynek wymiany plików na Dzikim Zachodzie, dzieląc się dochodami z artystami, którzy wyrazili na to zgodę.

Dla branży prawdopodobnie większej i bardziej zróżnicowanej niż branża muzyczna nie będzie to proste.Goldman twierdzi, że niektórzy posiadacze praw mogą nie chcieć zawierać umów;wśród tych, którzy chcą dołączyć, niektórzy mogą chcieć zachować kontrolę nad niektórymi projektami, co jest odpowiednikiem sprawdzania przez Orły każdego zespołu grającego covery, który chce zagrać w Hotelu California.„Jeśli branża pójdzie w tym kierunku” – powiedział Goldman – „będzie znacznie mniej dynamiczna i znacznie droższa niż obecnie”.

Davis z Redbubble twierdzi, że „ważne jest, aby rynki i sprzedawcy detaliczni, posiadacze praw, artyści itp. znajdowali się po tej samej stronie stołu”.David Imhoff zgadza się, że model licencjonowania to interesująca koncepcja, ale martwi się kontrolą jakości.„Marki muszą chronić swój wizerunek i swoją integralność” – powiedział.„W tej chwili ten lejek treści napływających z każdej strony jest po prostu niemożliwy do zarządzania”.

I w tym miejscu artyści, prawnicy, sądy, firmy i posiadacze praw wydają się zjednoczeni.Wydaje się, że ostatecznie odpowiedzialność spada na branżę najbardziej niechętną zmianom ze wszystkich: rząd federalny.

Zaktualizowano, 24-03-20, 12:00 ET: Ten artykuł został zaktualizowany w celu wyjaśnienia, że ​​„proaktywne egzekwowanie prawa” nie jest częścią proponowanej umowy o partnerstwie marki pomiędzy Exurbią i Redbubble.

WIRED to miejsce, w którym realizuje się jutro.Jest niezbędnym źródłem informacji i pomysłów, które nadają sens światu podlegającemu ciągłym przemianom.Rozmowa WIRED rzuca światło na to, jak technologia zmienia każdy aspekt naszego życia – od kultury po biznes, naukę i projektowanie.Przełomy i innowacje, które odkrywamy, prowadzą do nowych sposobów myślenia, nowych połączeń i nowych branż.

© 2020 Condé Nast.Wszelkie prawa zastrzeżone.Korzystanie z tej witryny oznacza akceptację naszej Umowy z użytkownikiem (aktualizacja 1 stycznia 2020 r.), Polityki prywatności i Oświadczeń dotyczących plików cookie (aktualizacja 1 stycznia 2020 r.) oraz Kalifornijskich praw do prywatności.Nie sprzedawaj moich danych osobowych Firma Wired może zarabiać część sprzedaży na produktach zakupionych za pośrednictwem naszej witryny w ramach naszych partnerstw stowarzyszonych ze sprzedawcami detalicznymi.Materiał znajdujący się na tej stronie nie może być powielany, rozpowszechniany, przesyłany, przechowywany w pamięci podręcznej ani w inny sposób wykorzystywany bez uprzedniej pisemnej zgody Condé Nast.Wybór reklam


Czas publikacji: 15 lipca 2020 r